top of page

Krótka wycieczka do Londynu


Pomysł na wyjazd do Londynu wyszedł całkiem spontanicznie miałyśmy tylko 4 dni wolnego w lutym i chciałyśmy w tym czasie pojechać gdzieś za nieduże pieniądze . Sugerowałyśmy się tanimi biletami lotniczymi ,które udało się kupić tydzień przed wyjazdem za 300 zł w dwie strony z bagażem podręcznym i jednym bagażem nadawanym do 10 kg dla dwóch osób .Na pewno kupując z większym wyprzedzeniem można trafić na okazję i znaleźdz bilety nawet za 200 złotych.

Wylot z Gdańska miałyśmy o 14.00 na lotnisku dwie godziny wcześniej żeby spokojnie nadać bagaż w Luton o dziwo wylądowałyśmy o 16. 00 o czasie. Podróżując do Londynu pamiętajcie o tym że bilety są tanie ale jeszcze trzeba się dostać do centrum ! Z lotniska Luton mamy kilka opcji dojazdu do centrum Londynu .Pociąg jako najszybszy środek transportu można się dostać w 40 min ale jest dwa razy droższy niż przejazd autobusem , wybrałyśmy bus National Express za około 14 funtów ,dojazd zajmuje około 1,5 godziny , a odjazdy są co 30 min. Bilety można kupić w automatach na lotnisku albo przez internet. Bardzo wygodny środek transportu a busy National Express są bardzo nowoczesne. Zakwaterowanie miałyśmy 10 min od Victoria Coach Station na który dojechałyśmy Nationalem około 18:30 . Pierwsze odczucie i zarazem zaskoczenie to jakbyśmy cofnęły się w czasie . Wszędzie były piękne odnowione czy to kamienice czy szeregowce.



Na 3 noce zatrzymałyśmy się w Carlton Hotel B&B. Zależało nam aby mieć blisko do głównych atrakcji. Hotel jest zlokalizowany w dzielnicy Westminister a cena noclegu bardzo przystępna jak na tą lokalizację bo około 160 zł za noc ze śniadaniem. Hotele w tej dzielnicy mają to do siebie ,że są bardzo wąskie i zazwyczaj bez wind . Po zakwaterowaniu i zlokalizowaniu atrakcji w pobliżu podeszłyśmy do super angielskiego Pubu , który znajdował sie obok naszego hotelu .Cask Pub & Kitchen to cudowny lokal z lokalnym piwem rzemieślniczym i przepysznym jedzeniem .Burgery mają tak dobre ,że nie mogłyśmy się oprzeć żeby nie zjeść .Poza tym w niedzielę gra zespół na żywo irlandzką muzykę. Super jedzenie, typowo angielsko - irlandzki klimat i boskie piwo . Warto!


Drugi dzień spędziłyśmy na całodniowym zwiedzaniu. Chodziłyśmy trochę bez planu co miało swój urok ale też dało się we znaki . W pierwszej kolejności dowiedziałyśmy się że 3 razy w tygodniu o 11.00 jest uroczysta zmiana warty pod Buckingham Palace. Cała uroczystość trwała prawie godzinę. Zebrali się chyba wszyscy turyści będący w Londynie w tym czasie więc w sezonie jest tam jeszcze więcej ludzi . Mimo wszystko to atrakcja którą musicie zobaczyć.


Policjanci którzy patrolowali tę okolicę byli niesamowici , uczynni , pomocni ,pytali ludzi czy aby im nie pomóc, pokazywali drogę, przybijali piątki z dziećmi ,robili sobie z nimi zdjęcia - taka angielska informacja turystyczna . Dbają również o turystów przychodzących pod Pałac, zwracali nam uwagę na plecaki i torebki aby mieć je przed sobą bo zdarzają się kradzieże w trakcie uroczystości. Oby było więcej takich policjantów.

Byłyśmy również w parku okalającym Pałac jak i w Hyde Parku. Niestety byłyśmy w zimie kiedy jeszcze było dość szaro, chciałybyśmy następnym razem wrócić jak wszystko będzie zielone i pospacerować dłużej po ogrodach i posiedzieć na ławce i poczytać.

Tego dnia zobaczyłyśmy również zakrytego plandeką Big Bena 😊 Nowy Scotland Yard, Opactwo Westminister, Trafalgar Square, Piccadilly Circus. Nogi nas niosły .... kilometry dokładały się same.



Dzień już się kończył a do celu czyli do Dworca King’s Cross aby oczywiście znaleźć platformę 9 i ¾ i do sklepu Harrego Poterra jeszcze nam trochę zostało . Przed 20.00 doszłyśmy do celu , i tutaj zdziwienie bo nawet o tej porze i w lutym , do samej platformy aby zrobić sobie zdjęcia była dość spora kolejka. Zmęczone po całym dniu nie miałyśmy już siły czekać, weszłyśmy do sklepiku. No i tutaj to po prostu tzw. must be dla każdego fana Harrego Pottera.


Do hotelu wracałyśmy londyńskim metrem które jest najstarszym metrem na świecie. I to widać ,słychać i czuć ! 😊 Jest głośno, dość odrażająco ,a na dodatek trzeba porządnie się nachodzić aby dojść na peron.


Kolejny dzień spędziłyśmy na wędrówkach po muzeach. Co się okazało – w Londynie wiele muzeów oferuje wejścia za darmo.

W pierwszej kolejności byłyśmy w Tate Britain, które było najbliżej nas. Jest to galeria sztuki przedstawiająca prace artystów prezentujące dzieła datowane od 1500 r. do czasów współczesnych Wiele dzieł przedstawia wartości uniwersalne dla nas wszystkich ale dodatkowo naprawdę wysoki warsztat pracy. Dodatkowo jest też coś dla fanów nowych technologii. Muzeum dodało filtr na Instagramie który pozwala aby obrazy się ruszały i mówiły do nas. Ekstra!


Następnie czerwonym autobusem dotarłyśmy do Victoria and Albert Museum.

Jadąc komunikacją miejska wystarczy płacić karta płatniczą zbliżeniową , ale niestety tylko za jedna osobę .Mimo wszystko proponuje kupić kartę miejską i ja doładowywać.


Wracając do Muzeum to największe muzeum sztuki i rzemiosła artystycznego w Londynie. Stała kolekcja liczy ponad 4,5 mln eksponatów.


Jest wiele miejsca ,żeby spędzić tutaj wolny czas ,zauważyłam że wiele osób przychodzi ze sztalugami malować a także posiedzieć i poczytać. Świetne miejsce na spędzenie pochmurnego dnia trochę czytelnia trochę muzeum , może nawet galeria sztuki .

Kolejnym przystankiem na naszej drodze było chyba najważniejsze Muzeum Historii Naturalnej w Londynie. Również bardzo bogate w eksponaty tym razem w wykopaliskowe. Zwiedzając podłużne sale i korytarze zobaczymy m.in. skamieliny stworzeń z różnych okresów historii ziemi, kamienie szlachetne, gady, zwierzęta, ptaki, meteoryty, minerały - żeby wymienić tylko niektóre z nich.

Super nowoczesne rozwiązania jak np. platforma w Strefie Czerwonej , skupia się na powierzchni ziemi i ewolucji kuli ziemskiej. Tam zobaczyłyśmy skały wulkaniczne oraz inne kamienie i skały występujące na ziemi. Bliżej wejścia/wyjścia z muzeum stoi najbardziej kompletny szkielet Stegozaura jaki kiedykolwiek udało się odnaleźć. Tuż za szkieletem prehistorycznego stwora na górę wjeżdżają schody ruchome przejeżdżające przez charakterystyczny metalowy glob.Innym ciekawym elementem w Strefie Czerwonej jest symulator trzęsienia ziemi. Ciekawe uczucie. Już sam budynek robi wrażenie jest ogromny, hala wejściowa jest przepiękna i wielka.



Optymalnym czasem na zwiedzanie bez pośpiechu i chwilę odpoczynku wydają się być 3 do 4 godzin. My nie miałyśy tyle czasu ale warto zobaczyć to muzeum tym bardziej ze jest bezpłatne co tez nas pozytywnie zaskoczyło.


Kończąc ten muzealny dzień ,wieczór spędziłyśmy w  ulubionym pabie  CASK Pub & Kitchen.


Ostatni dzień spędziłyśmy na zakupach oczywiście w Primarku. Szczerze mówiąc ceny podobne jak w naszych popularnych siećiówkach .

Odkryłyśmy jeszcze jeden fajny lokal gdzie zjadłyśmy tradycyjne Fish and Chips w Mayfair Chippy . Proponujemy rezerwacje stolika wcześniej bo są kolejki ale jedzenie pyszne i w dobrych cenach.Trzeba ruszać w drogę na lotnisko ;(

Koniecznie musimy wrócić do Londynu , miasto nas zauroczyło zapewne i Was mamy nadzieję, że będziecie się dobrze bawić w Londynie. Wykorzystajcie ten czas jak najlepiej i piszcie, jak było : )


My na pewno tam wrócimy .


Natalia i Daria

You Might Also Like:
bottom of page